Uroczystości pogrzebowe na warszawskich Powązkach, towarzyszące sprowadzeniu szczątków polskich oficerów, którzy wsławili się w 1939r. wywozem ok. 75 ton złota i tym samym uchronili je przed rabunkiem przez niemiecko-rosyjskich najeźdźców zwróciły moją uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy.
Płk Matuszewski i mjr Floyar-Rajchman dokonali niezwykle spektakularnego wyczynu. Już sama logistyka przetransportowania tysięcy sztabek złota drogą lądową i morską – okrężnie, przez południe Europy – była operacją niezwykle trudną, skomplikowaną i niebezpieczną. Dzięki ocaleniu skarbu Banku Polskiego i Funduszu Obrony Narodowej polski rząd na emigracji mógł praktycznie od zaraz podjąć skuteczne działanie, finansując z własnych środków organizację i wyposażanie polskich sił zbrojnych na Zachodzie. W naszej dzisiejszej, ułomnej rzeczywistości, w której nepotyzm, korupcja i prywata zdominowały życie politycznych „elit” takie zachowanie wydaje się irracjonalne. Zawsze przy zawiadywaniu ogromnym majątkiem pokusa wzbogacenia się jednostek kosztem społeczeństwa jest przemożna.
Ludzie nie są święci. Nikt nigdy nie rozliczył wszystkich pieniędzy wpływających od zagranicznych donatorów na rzecz NSZZ „Solidarność”. Same rozmowy podsłuchane u „Sowy i Przyjaciół” - to też jedynie wierzchołek góry lodowej. Plenią się wokół różne „ambergoldy”, mafie paliwowe, tytoniowe, alkoholowe, farmaceutyczne, wyłudzające podatek VAT etc etc. Tym bardziej – po ujawnieniu takiej jak ww. historii – nasuwa się pytanie: jakie trzeba mieć morale, żeby mając w ręku tony złota nie skundlić się i nie odpłynąć z nimi w siną dal…
Komuna wycięła nam nasze prawdziwe elity. Ich odbudowa jest nam dziś potrzebna jak powietrze. Czy sfilmowana historia „złotego rajdu” pułkownika Matuszewskiego i majora Floyar-Rajchmana nie przebiłaby hollywoodzkiej story „Złoto dla zuchwałych”? Właśnie ze względu na nieprawdopodobną, niespotykaną wręcz uczciwość naszych bohaterów?
PS Z tomiku „Ja tu zostaję” polecam stosowny na tę okazję wierszyk:
ELITA
Wspominam często poległych
Na wszystkich frontach świata,
Dumnych i dzielnych Polaków
Bliskich mi tak jak bracia…
Widzę szlachetnych i mądrych
Ojczyzny mej żołnierzy,
Którym ze śmiercią-kostuchą
Przyszło nagle się zmierzyć…
Wracam myślami do kobiet
Pięknych duchem i ciałem,
Żałuję tych dziewczyn, którym
Wojna życie zabrała…
Nie dane było im kochać
I dzieci rodzić nowe
W domach, co grobem się stały,
Spadając na ich głowy…
Płaczę po tamtych maleństwach
Bezbronnych i niewinnych.
Bez mamy, taty, wśród obcych,
Gasnących z głodu, z zimna…
A przecież miały być szczęściem
Witanym tu z radością.
Wyczekiwanym, wyśnionym,
Otoczonym miłością…
Żal mi żarliwych patriotów,
Elity znakomitej.
Ich w pierwszym rzędzie szukano!
Za to tylko zabito…
Tępiono tych, co umieli
Przez wojny i rozbiory
Naukę, sztukę, kulturę
W polskie kierować tory…
Dziś, gdy skundleni zaprzańcy
Ich miejsce zawłaszczają,
Boję się wielce o jutro,
O przyszłość mego kraju…
Przywróćmy pamięć herosom,
Nie wstydź się Polski sławić!
A z płyty „Katyń 1940” przypominam moją starą balladę rockową „Quo vadis, Polonia?”. I pomyśleć, że teledysk ten zrealizowała swego czasu TV Trwam… Dla misyjnej telewizji (i radia) przekaz utworu był zbyt „odjechany”. I chyba jeszcze dalej jest…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/blogi/318879-zloto-dla-zuchwalych-made-in-poland