"Solidarność" pikietuje Kancelarię Premiera. "Niech władza uważa!" Kaczyński entuzjastycznie przyjęty. "Nie ma zgody na nikczemność"

fot. J. Michalski
fot. J. Michalski

Przed Kancelarią Premiera w Warszawie rozpoczęła się całodobowa pikieta zorganizowana przez "Solidarność" w proteście przeciw rządowym drastycznym planom podniesienia wieku emerytalnego. Związkowcy zapowiedzieli, że będą protestować, aż do spełnienia ich postulatu - przeprowadzenia referendum w sprawie rządowych propozycji.

Krzysztof Dośla, lider "Solidarności" Regionu Gdańskiego, organizatora pikiety przytoczył oświadczenie I Zjazdu "Solidarności" z 1981 r., w którym przypomniano, że Związek powstał z potrzeby ochrony ludzi przed wyzyskiem władzy, obrony przed niesprawiedliwością. Dośla wskazywał, że ten dokument jest aktualny i dziś.

Jak mówił, Polska ma być krajem dobrobytu dla każdego, a nie tylko dla wybranych grup społecznych. Jego zdaniem, władza nie może być władzą jednej partii i wskazywał czego "Solidarność" domaga się przed wydłużeniem wieku emerytalnego - polepszenia sytuacji socjalnej, m.in. wprowadzenia polityki prorodzinnej, zwiększenia dostępności żłobków dla większej liczby rodzin oraz poprawy sytuacji na rynku pracy i w służbie zdrowia. Dopiero po wprowadzeniu tych postulatów, "Solidarność" zgodzi się na dyskusje o podniesieniu wieku emerytalnego.

Lider gdańskiej "Solidarności" zapowiedział, że związkowcy będą obecni przed Kancelarią Premiera do piatku, kiedy przeniosą miasteczko pod gmach Sejm, gdzie w tym dniu odbędzie się debata i głosowanie nad wnioskiem "Solidarności" o przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum w sprawie podniesienia wieku emerytalnego.

Dośla zapowiedział, że "Solidarność" tego tematu "nie odpuści" a władza powinna uważać "gdyż obywatele mogą zacząć sprawować władzę bezpośrednio, co im gwarantuje Konstytucja".

Z kolei lider mazowieckiej "Solidarności" Andrzej Kropiwnicki przypomniał, że jeszcze do niedawna Donald Tusk mówił, że sobie nie wyobraża, żeby ludzie pracowali do 70-tki a minister Rostowski również niedawno mówił, że operację podniesienia wieku emerytalnego trzeba przeprowadzać bardzo delikatnie. Tymczasem, jak mówił Kropiwnicki, zamiast delikatności, władza wali w związkowców i ludzi toporem, a na to nie będzie zgody.

Tuż po godz. 15.00 do pikietujących przyjechał prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, gorąco witany a wcześniej wielokrotnie zapowiadany przez związkowców. Kaczyński podziękował za zaproszenie do wzięcia udziału w proteście i przypomniał, że propozycje Donalda Tuska podniesienia wieku emerytalnego to już trzecia próba przerzucenia na barki najsłabszych i najuboższych kosztów naprawy państwa i obarczenia ich błędami rządzących.

Pierwszy raz przeprowadzono to, mówił lider PiS, w ramach Planu Balcerowicza, który spowodował gigantyczne bezrobocie, a ci, którzy doprowadzili do ruiny państwo, nomenklatura komunistyczna i postkomunistyczna jeszcze na tej reformie się w sposób nieludzki wzbogacili.

Za drugim razem to rząd Leszka Millera z SLD "leczył" finanse państwa kosztem najsłabszych osób, a bezrobocie ponownie wzrosło do ponad 3 milionów osób.

I teraz, za sprawą Donalda Tuska mamy po raz trzeci uderzenie w tę samą grupę ludzi. Dlatego, jak mówił, należy zdecydowanie przeciwstawić się rządowym propozycjom, nie tylko związanym z podniesieniem wieku emerytalnego, ale także w sprawie zmian na rynku lekowo-medycznym, które uderzają z kolei w ludzi chorych.

Za najbardziej nikczemne Kaczyński uznał zmuszanie kobiet, by pracowały do 67 roku życia.

To pomysł bezecny i nikczemny

- podkreślał lider Prawa i Sprawiedliwości.

Jarosław Kaczyński zapowiedział twarde popieranie postulatów "Solidarności, również w najbliższy piątek, kiedy w Sejmie będzie rozpatrywany wniosek związku o przeprowadzenie referendum w sprawie wieku emerytalnego. Kaczyński osobiście zabierze głos w debacie.

Przypomniał, że wbrew rządowej propagandzie PiS ma alternatywne propozycje, które zostały przedstawione premierowi, a na podniesienie wieku emerytalnego zgody nie ma i nie będzie.

Na koniec również związkowcy podziękowali Jarosławowi Kaczyńskiemu za to, że PiS od początku twardo popiera ich postulaty w sprawie emerytur.

Z gorącym poparciem dla związkowców wystąpił również poseł Ludwik Dorn z Solidarnej Polski, który dziękował Solidarności za tę walkę, którą prowadzą w interesie Polski i wszystkich Polaków. Przypomniał, że swoją deklarację działań politycznych na rzecz poparcia postulatów związkowców w Sejmie. Jak mówił, zwrócił się z apelem do większościowej koalicji w obecnym Sejmie, podkreślając, że żadna koalicja większościowa, żaden rząd nie trwa wiecznie, a sprawa systemu emerytalnego jest bardzo ważna i będzie miała długofalowe skutki.

Dlatego, jak mówił, konieczne są rozmowy - rządzący muszą rozmawiać ze związkowcami, z opozycją, z własnymi obywatelami, gdyż polski interes narodowy wymaga tego, żeby ta sprawa była wynikiem porozumienia i przyjęcia najlepszych rozwiązań a nie forsowania na ślepo i narzucania własnych propozycji, które napotykają na tak powszechny sprzeciw.

Protestujących odwiedził też znany satyryk Jan Pietrzak, który ku radości pikietujących opowiedział kilka dowcipów dotyczących bieżącej sytuacji politycznej oraz zaśpiewał piosenkę "Plagi Tuska", w której przypomniał wszystkie blamaże obecnego rządu, poczynając od katastrofy smoleńskiej, przez katastrofalną powódź, aż po tragiczny stan państwa. Zakończył przytoczeniem słynnej historii o paprykarzu, który się pytał premiera "jak żyć?". Premier miał odpowiedzieć "krótko", ale tego już telewizje nie pokazały - mówił Pietrzak wywołując salwy śmiechu. I ta odpowiedź rządzących jest kwintesencją i najlepszym podsumowaniem propozycji emerytalnych rządu - tłumaczył satyryk. Polacy mają żyć krótko a rodziny mają być bezdzietne, bo to się opłaca państwu - Polacy mają być tani, a drogi ma być rząd.

saż

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.