MEN wciąż „kołuje” rodziców przedszkolaków

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Funkcjonowanie Ministerstwa Edukacji Narodowej pozostawia wiele do życzenia. Ciągłe zmiany decyzji ws. obniżenia wieku szkolnego z siedmiu do sześciu lat wprowadzają mętlik w głowie rodziców przedszkolaków.

Od wielu miesięcy MEN ciągle zmienia decyzję ws. obniżenia wieku szkolnego. Jeszcze wiosną była mowa o tym, że już od września 2012 roku wszystkie sześciolatki obligatoryjnie będą musiały pójść do szkoły. Rodzice byli zbulwersowani, że szkoły nie są przygotowane na reformę, że nie możemy porównywać się do krajów Europy Zachodniej, gdzie sześciolatek w szkole to nie nowość. Ministerstwo jednak podtrzymywało zdanie, że reforma wejdzie zgodnie z planem, że od roku 2012 rodzice nie będą mieli prawa wyboru, a szkoły są przygotowane na zmiany.

Jednak już w październiku decyzja resortu edukacji uległa zmianie i zaproponowano, aby sześciolatki obowiązkowo poszły do szkoły dopiero od 2013 roku. Rok 2012 miał być kolejnym rokiem, w którym rodzice mieliby prawo wyboru, czy pokierują swoje pociechy starym, czy też może nowym systemem. Zabrał głos sam Donald Tusk, który zapewniał, że ten rok pozwoli szkołom lepiej przygotować się na przyjęcie sześciolatków.

Jednak już w listopadzie padła kolejna propozycja zmian, czyli przesunięcie obowiązku szkolnego o dwa lata, zatem sześciolatki będą musiały obowiązkowo iść do szkoły dopiero w 2014 roku. Oznacza to, że przez najbliższe dwa lata rodzice będą mogli decydować o posłaniu sześciolatka do szkoły. Rozwiązanie zaproponowane w projekcie nowelizacji

ma umożliwić samorządom odpowiednie przygotowanie wszystkich szkół, biorąc jednocześnie pod uwagę oczekiwania rodziców i chcąc zapewnić jak najszerszy udział dzieci pięcioletnich w wychowaniu przedszkolnym – poinformowało na swojej stronie MEN.

Ciągłe odwlekanie wprowadzenia reformy być może rzeczywiście lepiej przygotuje szkoły do przyjęcia sześciolatków, jednak z pewnością nie pomoże rodzicom w zaakceptowaniu nowych przepisów. Tak jak teraz, tak samo  za dwa lata, rodzice sześciolatków będą pełni obaw posyłając swoje pociechy do szkoły. Ich lęk jest w pełni uzasadniony, bo MEN nie robi nic aby uświadomić rodziców jak będzie wyglądała nauka sześciolatka w szkole, że edukacja w tym wieku będzie zorganizowana na zupełnie innych niż „stare” zasadach. Same przedszkola jeszcze do niedawna nie były w stanie powiedzieć, czy od przyszłego roku pięciolatki będą mogły być jeszcze w zerówce w przedszkolu, czy może już w szkolnym oddziale przedszkolnym. Rodzice mają mętlik w głowach, bo MEN uczy się przeprowadzania reform. Resort edukacji podejmuje decyzje, które później latami odracza, co nie jest dobre w przypadku, kiedy część sześciolatków już od 2010 roku  chodzi do szkół. Sytuacja odwlekania obniżenia wieku szkolnego nie powinna mieć miejsca, kiedy reforma de facto od 2010 roku zaczęła wchodzić w życie. Teraz, kiedy MEN odwleka obowiązek szkolny o kolejny rok, możemy jasno powiedzieć, że resort podejmuje decyzje zbyt pochopnie, a później gmatwa się, bo zdaje sobie sprawę, że szkoły nie są przygotowane do wprowadzenia reformy. To jakiś absurd.

 

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych