Poświąteczne rozmyślania. "Dostali Państwo z pewnością, jak co roku, mnóstwo sms-owych życzeń?"

Dostali Państwo z pewnością, jak co roku, mnóstwo sms-owych życzeń? Ja też. Niektóre jeszcze przychodzą. Większość nie nadaje się nawet do cytowania – są tak infantylne i bezmyślne. Czyż nie tak?

Reszta też nie jest dużo lepsza – bo są to życzenia dosłownie przekopiowane z internetowej „biblioteki”. Czyż nie tak? Głupsze są tylko te z zajączkiem na Wielkanoc!

Mieli Państwo zapewne ( jak co roku…) małe kłopoty z wysyłaniem własnych życzeń? Ale nie żeby tam techniczne, tylko merytoryczne. Co napisać? Czy nie być zbyt dosłownym aby nikogo nie urazić, nie narzucać się może zbytnim „przywiązaniem” do religii? No i wreszcie komu wysłać? Wszystkim? Czy tym których lubimy i cenimy? A może tylko tym, co do których mamy pewność że chcą i potrafią przeżyć naprawdę duchowo Ten Czas? Ale takie zamykanie się tylko na swoich – jest przecież niechrześcijańskie…

Samemu mając dość tych rutynowych/rytualnych życzeń w rodzaju: dużo zdrowia i pomyślności ( jak by to były czyjeś imieniny?) ze świątecznego letargu obudziła mnie pewna audycja radiowa a dokładnie mail od słuchaczki wysłany do radia a informujący o tym że owa Pani postanowiła zaeksperymentować z inną w tym roku wigilią – była to wieczerza typu skandynawskiego ! Był surowy śledź i grzane wino! I wszystkim się spodobało. Za rok warto spróbować po tajsku, dorzucił prezenter… A mnie włosy stanęły dęba a potem zrobiło się głupio że kilka dni wcześniej delektując się tradycją i świątecznymi zwyczajami, sam narzekałem na pachnącego mułem karpia, do którego od lat nieco sam się zmuszam… ale raz w roku jem!

Ale zaraz potem przyszło otrzeźwienie.

- Co się takiego z  nami stało że to czego nie udało się zniszczyć podczas 50 lat PRLu, z taką łatwością odebrali nam specjaliści od PR-u, marketingu czy  innego tam tego i owego? Dlaczego tak bez refleksji oddalamy się od własnych korzeni? Dlaczego za mało w nas Ducha? Dlaczego przestaliśmy być sami dla siebie atrakcyjni?

Te rozważania przerwała usłyszana ( także w radiu) przepiękna pastorałka śpiewana przez Ewę Bem na zakończenie słynnego „Misia”. Pamiętają państwo co mówi wówczas jeden z uczestników tego „ogniska”? Jeśli nie to przypomnę ( z pamięci)  – „Tradycja to nasza historia której nie da się zmienić. To mowa naszych ojców. Zwyczaje. A to co powstaje wokół od nowa, to tylko nasza codzienność, która nas otacza”.

Więc na Nowy Rok każdemu życzę także auto otrzeźwienia.!

 

 

 

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.